niedziela, 16 listopada 2014

Prośby i podziękowania od Lili

Narazie opublikowałam 3 rozdziały , ale dla mnie sukcesem był już pierwszy dlatego musze podziękować moim przyjaciółkom So (Soł) mojej oficjalnej promotorce bloga i mojej osobistej motywatorce która pilnuje mnie żebym wstawiała rozdziały, Joy (Dżoj) mojemu korektorowi , wszystkim ludziom ze szkoły i całej rodzinie bo bez nich nie miała bym natchnienia. A najbardziej chcę podziękować Emi , która cudem wytrzymuje ze mną już trzeci rok, która zawsze mi pomaga i nawet nie wie jak dużo dla mnie znaczy fakt ,że czasem to ja moge jej pomóc.

Emi ten blog jest dla ciebie to są twoje historie ja tylko je zapisałam i połączyłam wszystkie razem. Uwierz w siebie !!! Jesteś ładna, zdolna. Bez ciebie spotkania, zabawy , nawet przyjaźń są puste, smutne.
Jestęś wspaniałą przyjaciółką.

Emi już wiesz że wszystkie trzy się angażujemy , ale czy wiesz że to jest pisane specjalnie dla CIEBIE?

A teraz prośby: jeżeli ktoś to czyta proszę o komentarz ,choćby ,,jestem,, albo ,,cztałam,, tylko żrbym wiedziała ile osób naprawdę to czyta . Prosze was!!!

Dobra to tyle. Dobranoc.

Lili

sobota, 15 listopada 2014

3. A prawda jest taka....

-THALIA-
- Okej.... To jest co najmniej dziwne - pomyślałam.
-Możesz mi łaskawie wytłumaczyć o co wam chodzi - był zirytowany i przerażony jednocześnie - czułam to.
- Dobra, dobra tylko tsunami Noe wywołuj.
To najpierw odpowiesz mi na pytanie.
-Jakie pytanie?
-Co robiłeś w sylwestra?
-Byłem z mamą i Paulem u sąsiadów, mogą to potwierdzić.
-Od kiedy to kłamstwa idą ci z taką łatwością?
-Ja nie kłamię!!!
-Ale ja widziałam cię na własne oczy! Ba , nawet wiozłeś mnie samochodem.
Wszystko dobrze pamiętam-zaczęłam przywoływać wspomnienia-30 stycznia przyleciałeś do San Francisco. - mówiłam-Na drugi dzień razem ty, Ann i ja poszliśmy na sylwestrowe disco bosko. Na początku było normalnie - migdaliliście się jak zwykle, a potem coś zacząłeś krzyczeć (nie wiem o co poszło). Krzyczałeś że Ann jest z tobą tylko dlat....
- Zaraz JA krzyczałem na Annabeth?
- Wysnułeś jakieś teorie, że ona cię nie kocha, że tylko udaje, że jest z tobą tylko przez twoje osiągnięcia, że tylko udaje mądrą, żebyś myślał, że jak potrzebujesz…
-Ale ja nig…
- Darłeś się jak głupi!!! - sama teraz też zaczęłam krzyczeć- Annabeth stała jak wryta. Nie mogła wyksztusić ani słowa, zaczęła płakać z bezsilności...
- To nie mogłem być ja. Nigdy bym czegoś takiego nie powiedział. Ja nawet nigdy czegoś takiego nie pomyślałem.- w głosie Perciego było słychać delikatną panikę.
-Kiedy już odchodziłeś, chciała coś powiedzieć, ale nikt nie usłyszał. Wszyscy gapili się na ciebie, a ją zagłuszał jej własny szloch. Zostawiłeś ją!!! Poszedłeś sobie!!! Zostawiłeś ją płaczącą w tłumie obcych ludzi. A teraz dziwisz się, że jest na ciebie wściekła?!
-W życiu tego nie zrobiłem. Kocham Annabeth. Nigdy o niej źle nie myślałem.
-Jeśli myślisz, że nie jestem na ciebie wściekła, to się mylisz. Gdyby nie fakt, że ostatnią strzałą, jaką miałam, strzeliłam w potwora, który mi nawiał przez ciebie, dawno leżałbyś martwy.
-Ale THALIA zrozum, ja nie byłem z wami na żadnym sylwestrze!!!-zaczął krzyczeć syn Posejdona.
-No to wytłum.....- przerwał mi głos z iryfonu: „Limit rozmów został wyczerpany, rozmowa zakończy się za 10 sekund. 10....9.....8....7….
- THALIA przyjedź do obozu. Proszę!!! Pomóż mi...- połączenie zgasło. Łowczynie chyba dadzą sobie radę beze mnie. Muszę odwiedzić  rodzinę, na chwilę wrócić do domu - pomyślałam biegnąc w kierunku Long Island.

-PERCY-
Na Thalię nie trzeba było długo czekać. 1,5 godziny po naszej rozmowie przez iryfon była już w naszym dawnym miejscu spotkań - pod jej sosną , sosną Thalii. Szybkość jej przybycia mnie nie zdziwiła. Zaskoczenie wywołał fakt, że przyprowadziła ze sobą swojego „kumpla”, który przedstawił się jako MarioDon - bożek zawiązanych sznurówek i wiedzy o prawdzie. We troje przeszliśmy do pawilonu jadalnego. MarioDon ( jak się okazało) potrafi wyczuć kłamstwo. Poprosił żebym opowiedział swoją wersję wydarzeń zaczynając od gwiazdki kończąc na dniu dzisiejszym i... stwierdził, że mówię prawdę. Potem przyszła kolej Thalii. Córka Zeusa opowiedziała swoją wersje wydarzeń i ..... NIESPODZIANKA kłamstwo!!!
-Ale…. -zaczęła tłumaczyć THALIA - ja opowiedziałam wszystko zgodnie z prawdą!!!
Dziewczyno- kontynuował MarioDon- nie powiedziałem przecież że TY kłamiesz. Powiedziałem że w twojej wypowiedzi było zawarte kłamstwo.
-To może oświecisz nas co jest kłamstwem?!
-Bogowie, czy wy nie możecie sami czegoś wywnioskować?!
-Nie możemy tracić czasu. Szybciej będzie jeśli nam powiesz - zasugerowałem. - To co dostaniemy odpowiedź?
-No dobra… - MarioDon zrezygnował z oporu - to nie ty byłeś na tej dyskotece, ale ktoś się pod ciebie podszywał.
-Ale kto? - spytaliśmy równocześnie z Thalią.
-Bogowie, czy wy sobie robicie ze mnie jaja, czy naprawdę nie potraficie myśleć?!
-No wiesz, niektórzy (czyt. Annabeth) nazywają mnie Glonomóżdżkiem, podobno jestem ciężko myślący.
-Wysilcie się trochę (czyt. Wiem ale nie powiem).
-Dobra to poprosimy podpowiedź - powiedziała THALIA.
-Poproszę koło ratunkowe "telefon do przyjaciela"
-No.... okej.....- zgodził się MarioDon. - Kiedy mamy sylwestra?
-31 grudnia.
-A o której godzinie mniej więcej nibyPercy zostawił was i uciekł z dyskoteki?
-No .... nie wiem, ale na pewno już po północy.
-Thalio - kontynuował MarioDon. - Kiedy twoje łowczynie wszczęły alarm anty-potworowy?
-Koło piątej rano- THALIA odpowiadała na wszystkie pytania.
-A gdzie zaczęłyście ścigać tego potwora?
-Na obrzeżach San Francisco
-I co to był za potwór?
-Metamorfit.
-A co on potrafi? - MarioDon był już zniecierpliwiony.
-Przybierać postać innych ludzi, zwierząt, roślin i rzeczy.
-I chcecie mi powiedzieć, że nic wam nie świta?!
-Czekaj - olśniło mnie - Metamorfit podszywał się pode mnie. Prawda? To był on. To on wrobił mnie w kłótnię z Ann! To on ją zranił!!!
-Tyko po co miał by to robić? - spytała Thalia - była wyraźnie oburzona, że to nie ona dostała olśnienia.
-Niestety, to też wiem - powiedział bożek. - Jakimś cudem wszystkie potwory weszły na ziemię i postanowiły zjednoczyć siły. Mają zamiar stać się panami świata i władać wszystkimi istotami żywymi.
-I niech zgadnę - powiedziałem- my mamy go pokonać
-No wiesz - jest taka przepowiednia...
-O nie… znów przepowiednia! Nienawidzę przepowiedni!- zakpiła córka Zeusa.
-Powiem wam tylko, że będziecie musieli wznowić stare znajomości i w pełni zaufać swoim przyjaciołom - powiedział MarioDon. - A i chłopcze - zaczął lekko panikować - biegnij szybko do obozu, bo zaraz będzie za późno!!! - MarioDon znikł. Została po nim tylko wizytówka:


MarioDon - bożek zawiązanych sznurówek i wiedzy o prawdzie.
Jeśli chcesz zawiązać sznurówki, dowiedzieć się, czy ktoś kłamie i jaka jest prawda - wezwij mnie:
1. Wrzuć do przedziurawionego buta drahmę.
2. Krzyknij : "Tu ktoś kłamie".
3. Na pewno przybędę (chyba, że akurat zrobię przerwę).


Z zamyślenia wyrwał mnie przeraźliwy krzyk. Krzyk mojej Annabeth!!! Pobiegłem w stronę jego źródła. Dobiegłem do ścieżki do pawilonu jadalnego. Najpierw zobaczyłem czapkę niewidkę i sztylet Ann oraz jakiś wisior, który dymił. Uniosłem głowę i zobaczyłem w oddali dwie gorgony lecące na wschód z nieprzytomną córką Ateny. Wokół mnie zebrała się grupka uzbrojonych herosów. Thalia chciała podnieść rzeczy zostawione przez Ann, ale oparzyła się o dymiący wisior. Przybiegł Chejron i rozgonił tłum.
-To co teraz zamierzasz zrobić? - spytał centaur.
Spojrzałem na Thalię - ja i Thalia znajdziemy Ann. Ale najpierw muszę odwiedzić Rachel, może ma jakieś wskazówki -THALIA pokiwała głową na znak zgody.
-Wiesz co Percy - powiedział centaur - myślę, że wizyta u Rachel jest nie potrzebna. Annabeth dopiero co u niej była. Dostała ten medalion -spojrzeliśmy wszyscy na dymiący wisior.