-PERCY-
Wbrew propozycji
Chejrona poszliśmy do Rachel, nie mogliśmy zanależć żadnych
wskazówek dotyczących porwania Annabeth. Utrudniał to fakt, że
wisior był gorący. Kiedy próbowałem ochłodzić go wodą syczał
i wyparowywał całą ciecz. W końcu Thalii wzięła mojego Orkana i
zawiesiła na mim medalion podnosząc jego łańcuszek mieczem.
Zanieśliśmy wisior do jaskini w której mieszka Rachel z nadzieją
że dziewczyna będzie wiedziała po co Ann miała ozdobę. Wyrocznia
potwierdziła fakt że Annabeth była u niej ale nie pamiętała
medalionu. Obejrzała ozdobę. Odprawiła nad nim jakieś swoje czary
(sypała kolorowe proszki, mieszała mikstury, szeptała zaklęcia
niczym czarownica) i ochłodziła medalion do tego stopnia że mogłem
wziąć go do ręki. Zacząłem uważniej przyglądać się
wisiorowi. Był dziwny, z jednej strony był idealnie gładkim
półkolem, a po drugiej stronie był tak jak by „poszarpany”.
Poszukiwałem jakichkolwiek wskazówek. I wtedy się zaczęło. O czy
Rachel rozbłysły na zielono, otoczyła ją zielona mgła. Oboje z
Thalią czekaliśmy aż dziewczyna no nie wiem... coś powie?... np.
przepowiednie... Żadna przepowiednia nie padła. Za to dostałem no
nie... nie wierzę! (Thalia zaczęła się po cichu śmiać).
Dostałem kolejny medalion!!!
Rachel wybudziła
się z transu. I nic nie pamiętała. Spojrzała na mnie i dostrzegła
oba wisiory.
-nie mówiłeś że
dostałeś dwa-powiedziała lekko zmieszana
-drugi przed chwilą
osobiście mi dałaś- to zaczęło mnie irytować
-śmieszny jesteś-
bogowie... jak ona mnie wkurza-jeśli już to nie ja tylko wyrocznia
delficka-tłumaczyła mi jak małemu dziecku. Thalia, widząc że
jestem wściekły, przerwała naszą rozmowę. Wzięła oba medaliony
i położyła na stole. W tym momencie stało się cos dość
imponującego. Wisiory przyciągnęły się i zaczęły się
nagrzewać. Nie minęła minuta a wypaliły dziurę w nowym stole
Rachel.
- Ej!!!! Wiesz ile
on kosztował??? To jest mahoń!!!- niespecjalnie zwracałem na to
uwagę.
Medaliony leżały
na podłodze i były tak gorące że stopiły się w jedno!!! Rachel
się wkurzyła przyniosła wiadro wody , jakimś narzędziem do
grilla złapała medaliony i wrzuciła je do owego wiadra. Wisiory,
będące już jednym wisiorem ,zaczęły syczeć i wyparowały całe
wiadro wody ,ale o dziwo tym razem ostygły. Wziąłem medalion do
ręki. Był na nim teraz jakiś napis ,wiem że już kiedyś
widziałem taki język ,ale nie potrafiłem go odczytać. Na pewno
nie był po angielsku ani po starogrecku, ale jestem pewien że to
przepowiednia. Thalia dała mi pozostałe rzeczy Annabeth, które
wcześniej zabrała ze sobą. Postanowiliśmy że jutro rozgryziemy
kwestię przepowiedni. Postanowiłem odprowadzić Thalię do jej
domku. Jednak cały czas myślałem o Ann. Przecież ona nie ma
broni, była nieprzytomna więc pewnie ją obezwładnili. Gdybym
tylko wiedział o czym mówi przepowiednia. Może otrzymał bym jakąś
wskazówkę. Jestem gotów otrzymać kolejną okrutną misję, ale
oddajcie mi moją Annabeth. Kiedy odchodziłem od domku nr.1
zobaczyłem Jasona i Piper siedzących na dachu. I nagle mnie
oświeciło. Francuski!!! Ta przepowiednia jest po francusku!!! Siłą
ściągnąłem Piper z tego dachu (Jason nie był zadowolony). Córka
Afrodyty przeczytała cała przepowiednie:
Twej uwadze umknie coś,
Uważaj!
na twą śmierci tylko czeka ktoś.
Koniec
początkiem, początek końcem,
strzeż
się przed odrzuconym słońcem.
W
twym życiu zmian nastąpi wiele
Na złe czy na dobre, to zależy od ciebie
Na złe czy na dobre, to zależy od ciebie
Znany
jesteś jako bogów dziecię
kłótniom
wielu kres przyniesiecie
Skarb utracisz niechciany,
lecz otrzymasz upragniony.
Los twój został dawno przesądzony.
Skarb utracisz niechciany,
lecz otrzymasz upragniony.
Los twój został dawno przesądzony.
Spokój
jest światłością, gniew zagłady porą,
zaufanie
i miłość ratunkiem, a przyjaźń podporą.
Dziecię
dwojga bogów równowagę
przywróci,
Zło zostanie pokonane, już nigdy nie powróci.
Zło zostanie pokonane, już nigdy nie powróci.
Kiedy Ją usłyszałem troszeczkę mi ulżyło,
miałem masę pytań i wątpliwości ,ale teraz miałem także czas,
aby porozmyślać nad swoim życiem, ale bardziej nad tym, co
wydarzyło dzisiaj. Tęsknie za Ann i mam nadzieję, że nic jej nie
będzie. Poszedłem do domku Posejdona, rozejrzałem się. Nic się
nie zmieniło od mojego ostatniego pobytu. Poczułem, że jestem na
swoim miejscu. Wyciągnąłem spod łóżka swój plecak, który
zawsze zabieram na misje. Zapakowałem do niego trochę ciuchów,
nektar, ambrozję . Teraz już wiem co robić i gdzie iść. Jutro
wyruszamy na misję.
***